Paulina Jurga "Matnia" - recenzja


Paulina Jurga - Matnia 


Los nie jest dla Marty łaskawy. Wszystko wskazuje na to, że na zawsze będzie musiała pożegnać się ze swoją polską tożsamością, a imię i nazwisko Marta Małecka zobaczy ostatni raz na dokumentach podpisywanych przed ślubem, do którego została zmuszona.

Przetrzymywana i pilnowana przez Rzeźnika, wynajętego przez jej przyszłego męża, nie ma żadnych szans na ucieczkę. Coraz bardziej się miota, próbując wyzwolić się z matni. Pojawia się jednak ktoś z przeszłości, przy kim jej serce zaczyna bić szybciej...
Czy zdoła jej pomóc? Czy Marta znajdzie w sobie tyle siły, by walczyć? I czy uda się jej przerwać śmiertelny krąg zemsty?

Porwana i ciężko ranna przez swojego psychopatycznego brata Marta walczy o życie. Opiekuje się nią, a jednocześnie pilnuje Rzeźnik (tak ten sam Rzeźnik, który przed laty szkolił Nikołaja), który zgodził się pomóc Izjasławowi, choć nie jest do niego przyjacielsko nastawiony. Gdy Marta po jakimś czasie dochodzi do siebie, planuje ucieczkę, jednak jak się później okazuje, jest to wręcz niemożliwe. Obsesyjnie chory na punkcie własnej siostry Izjasław nie stroni od przemocy wobec Marty. Chce jej pokazać, kto tu rządzi i komu ma się podporządkować, przecież niebawem zostanie jego żoną. Tak, ten psychol postanowił poślubić własną siostrę i choć teoretycznie jest to niemożliwe, to Izjasław jednak znajdzie sposób i sprzątnie każdego, kto mu przeszkodzi w jego planach.

W oczekiwaniu na 'swój koniec' Marta jedyne oparcie znajduje w Rzeźniku, który, choć jest z tego samego świata do Izjazław, to jednak ma nieco inne nastawienie. Dość szybko łapią nić porozumienia, jednak prośby Marty, aby pomógł jej uciec, na nic się nie zdają. Igor (Rzeźnik) wierny jest kodeksowi.

Dzień ślubu nadszedł dość szybko i Marta doskonale zdaje sobie sprawę, że właśnie tego dnia jej życie się skończy. Tuż po ceremonii i skromnym przyjęciu nadchodzi czas nocy poślubnej. Gdy Izjasław szykuje się do przymusowego zbliżenia ze swoją siostrą, niespodziewanie jeden z ochroniarzy Igora informuje Izjasława, że ktoś wtargnął do posiadłości i że Rzeźnik nie żyje. Wściekły Izjasław postanawia sprawdzić, co się stało. Nie wie jeszcze, że jest to pułapka...

Trzecia część serii Rosyjska Mafia pt. Matnia podzielona jest pół na pół - połowa książki to historia opowiadana przez Izjasława i Martę, a druga połowa to historia opowiadana przez Nikołaja i Martę, co w sumie bardzo mi się podobało. Odniosłam również wrażenie, że ta część była najbardziej brutalna.

Doskonale została ukazała postać Izjasława, który był bezwzględnym mordercą, tyranem lubiącym pastwić się nad swoją ofiarą i ją torturować. Lubił znęcać się psychicznie nad innymi a sam w głowie miał nieźle namieszane. Jego jedynym celem było zostanie wielkim pahanem i posiadanie na własność Matrioszki. Ten cel i chora obsesja doprowadziły go wręcz do szaleństwa.

Jak wcześniej Marta mnie wkurzała swoim zachowaniem, tak teraz było mi jej naprawdę szkoda. Ciągle poniewierana, gnębiona i okaleczona przez Izjasława była wrakiem człowieka. I choć wiedziała, że czeka ją najgorsze, cały czas mu się przeciwstawiała, co w efekcie nie wychodziło jej na dobre.

Podobała mi się również zmiana Nikołaja, którego miłość do Marty totalnie go zmieniła i totalnie zmienił swoje nastawienie, choć wiadomo, gangsterstwo zostało mu we krwi. Przez cały czas robił wszystko, aby odnaleźć swoją ukochaną i uwolnić ją z rąk Izjasława. Wreszcie mu się to udało, jednak nie wszystko poszło według planu...

Ostatnia część rosyjskiej mafii była mega mocna, mega mroczna, pełna bólu, ale i nadziei, że jednak wszystko dobrze się ułoży. Podobnie jak w poprzednie tomy tak i ten zaskakuje genialną i dobrze przemyślaną fabułą, niespodziewanymi i zaskakującymi zwrotami akcji, które pojawiają się z zaskoczenia, wprawiając czytelnika w niezłe osłupienie. Nie ma tutaj pięknego romansu, bo nie było na niego miejsca, ale zdradzę wam, że książka kończy się tam jakimś happy endem i to już mógłby być koniec, gdyby nie fakt, że epilog należy do Izjasława...


Podsumowując, cała seria Rosujskiej Mafii bardzo mi się podobała. Było to zupełnie coś nowego, coś niesamowitego, czego wcześniej nie spotkałam w książkach mafijnych, a przeczytałam ich naprawdę sporo. Tu bezwzględna mafia grała pierwsze skrzypce i w sumie tak powinno być. Pomysł na fabułę książek genialny, świetnie przemyślany i dopracowany pod każdym względem. Sporo bohaterów o różnej osobowości - czarne mroczne charaktery, bezwzględni mordercy i dobrze dusze, czyli mieszanka, z którą nie ma nudy. Dzięki temu, że w każdym tomie dzieje się dużo i ciągle coś nowego wszystkie książki czyta się jednym tchem, ciągle chcąc więcej i więcej. Nie sposób się od nich oderwać. Jeżeli jeszcze nie czytaliście serii Rosyjska Mafia, autorstwa Pauliny Jurgi to gorąco polecam.


Miłym zaskoczeniem na koniec książki były podziękowania w tym podziękowania dla wszystkich blogerek, recenzentek oraz instagramerek, które brały udział w promocji serii "Matrioszka". Miło było zobaczyć tam również nazwę swojego profilu instagramowego. Dziękuje.

Komentarze

instagram