Przegląd 3 maseczek marki 7th Heaven | Maseczka peel-off, maseczka bąbelkowa oraz kremowa.
Kompletna pielęgnacja cery nie istnieje dla mnie bez maseczek do twarzy, zawsze muszę mieć ich spory zapas w domu tak, aby nigdy ich nie zabrakło. Najchętniej sięgam po maseczki w płachcie, ze względu na wygodę w aplikacji, ale te tradycyjne w kremowej czy żelowej formie bardzo często goszczą w mojej pielęgnacji. Ostatnio w moim pielęgnacyjnym rytuale towarzyszyły mi 3 różne maseczki do twarzy marki 7th Heaven - kremowa, bąbelkowa oraz maska peel-of. Czy się sprawdziły? O tym dowiecie się już za chwile
7th Heaven Strawberry Cream. Maseczka Truskawkowy Suflet.
Poczuj naturalną słodycz truskawkowej pielęgnacji. Pozwól swojej skórze oddychać w czasie, gdy lekka, puszysta formuła maski nawilża ją i odświeża. Stosuj ją raz w tygodniu dla efektu olśniewająco czystej i nawilżonej skóry.
Sposób użycia:
Maseczkę nanieść na oczyszczoną skórę twarzy oraz szyję omijając okolicę oczu. Pozostawić na ok. 15 min następnie spłukać ją wodą.
Maska ma gęstą, lekko kremową konsystencję wypełnioną drobinkami peelingującymi i całkiem nieźle rozprowadza się na twarzy. Zapach maseczki średnio przypomina zapach soczystej truskawki, jest on chemiczny, co nie jest do końca przyjemne podczas relaksu. Samo działanie maseczki oceniam jako poprawne. Dość fajnie nawilża skórę, oczyszcza i pozostawia ją wygładzoną i miękką w dotyku, jednak nie są to efekty mocno powalające. Minusem tej maseczki dla wielu może być również problem z jej zmyciem. Maseczka w trakcie trzymania na twarzy nieco zastyga, przez co po kontakcie z wodą zaczyna się strasznie mazać na twarzy. Ja do zmywania tego typu maseczek używać myjki BooBoo Cleaning, więc mnie to nie przeszkadza, bo z taką myjką usuwanie tego typu maseczek jest łatwe, Jednak kiedy ktoś robi do ręcznie, musi się nieźle natrudzić.
7th Heaven Pink Guava Peel-off mask. Maseczka peel-off z minerałami i różową guawą.
Starannie skomponowane składniki aktywne głęboko oczyszczają skórę, skutecznie redukują jej wszelkie podrażnienia i zaczerwienienia oraz wykazują działanie antyoksydacyjne. Połączenie owoców guawy i mangostanu, bogatych w witaminę C, wyraźnie wpływa na poprawę kolorytu cery.
Sposób użycia:
Maseczkę aplikować równomiernie na oczyszczoną skórę twarzy. Pozostawić do całkowitego wyschnięcia, następnie delikatnie ściągnąć.
Maseczka ma delikatną, żelową konsystencję i całkiem przyjemny zapach. Aplikacja jest łatwa i przyjemna a kosmetyk łatwo rozprowadza się na twarzy. Całkowity czas wyschnięcia maseczki wynosi ok. 15 minut, po tym czasie możemy śmiało przejść do jej usuwania. Jednak pamiętajcie, aby przypadkiem nie zaaplikować maseczki na brwi, czy włosy, bo będzie bolało. Ja nie przepadam za maseczkami peel-off, bo większość nich potrafi sprawić ból podczas usuwania albo wcale nie da ich się ciągnąć, bo odrywają się po kawałeczku. W przypadku maseczki 7th Heaven nie było aż takiej tragedii. Maseczkę sprawnie dało się oderwać od twarzy praktycznie w jednym kawałku i o dziwo nie bolało. Efekt, jaki dało się uzyskać to dobrze oczyszczona skóra oraz pory z nadmiaru sebum, co było widoczne na maseczce. Skóra była wygładzona, przyjemnie gładka i miękka w dotyku a koloryt wyrównany.
7th Heaven Charcoal Detox Buble Mask. Detoskująca maseczka węglowa z pianką.
Połączenie anyżu gwiazdkowego i oczyszczającego tlenu w naszej maseczce tkaninowej z zawartością węgla, po kontakcie z powietrzem zaczyna wytwarzać bąbelki i tworzyć piankę, a wnikając głęboko w pory, usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum.
Sposób użycia:
Maseczkę aplikować na oczyszczoną skórę twarzy. Przed otwarciem należy potrzeć maseczkę, aby pobudzić bąbelki. Trzymać na twarzy ok. minut, następnie usunąć. Piankę wmasować w twarz, a następnie spłukać.
Bąbelkowe maseczki uwielbiam. Mam swój hit w tej kategorii, którego używam od dawna, ale i po maseczki innych marek chętnie sięgam. Maseczkę bąbelkową w płachcie mam pierwszy raz i przyznam szczerze, że mam jakoś mieszane uczucia co do samego zamysłu. Bąbelki i płachta jakoś nie do końca idą ze sobą w parze. Co do maseczki to jestem na nie ze względu na zapach, który mnie odstraszył od razu po otwarciu, ale skoro już otwarłam, to trzeba wypróbować. Maseczka jest dobrze skrojona, otwory wycięte są w odpowiednich miejscach, dobrze przylega do twarzy i nie zsuwa się podczas aplikacji. Kosmetyk fajnie się pieni i da się to odczuć, ale przez to, że maska jest w płachcie, to mam wrażenie, że nie do końca te bąble umieją oczyścić skórę, a zwłaszcza pory. Po aplikacji skóra jest w jakimś stopniu oczyszczona, ale nie jest to efekt, jakiego bym oczekiwała i jaki zapewniają zwykle maseczki bąbelkowe w formie żelowej.
Podsumowując z tych trzech maseczek 7th Heaven najlepiej w moim odczuciu wypadła maseczka peel-off Pink Guwa. Nie spodziewałabym się, że zapałam miłością do maseczki peel-off, których zazwyczaj unikam jak ognia. Z przyjemnością jeszcze nie raz po nią sięgnę.
Reszta maseczek jest poprawna i tyle na ten temat. Być może u Was te maseczki akurat dobrze się sprawdzą, jednak ja nie nie sięgnę po nie w przyszłości.
Znacie te maseczki od 7th Heaven? Jak się u was sprawdziły?
Kocham wszystkie maseczki miłością wielką więc to zdecydowanie coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńlubię wszelkiego rodzaju maseczki :)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Uwielbiam maseczki, a te prezentują się całkiem spoko i jestem ich ciekawa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
weruczyta
widziałam już wielokrotnie te maki ale jakoś nigdy ich nie miałam :D trzeba nadrobić
OdpowiedzUsuńTruskawkowa mnie woła, uwielbiam maski :D
OdpowiedzUsuńMaseczka nie może odstrasza zapach bo w końcu trzeba trochę ja potrzymać . Zaciekawiła mnie ta pierwsza
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam maseczki bąbelkowe ale w płachcie jeszcze nie próbowałam. Faktycznie tez mi sie to wydaje dziwne jak ona ma bąblować przez tą tkanine :p
OdpowiedzUsuńNie do końca działa dobrze.
UsuńMaseczki tej marki dobrze znam i czesto stosuje. Jednak bąbelkowa maseczki jakiś mi nie pasuja i po nie nie sięgam
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam peel-off więc napewno bym ją wypróbowała ;D Te maseczki kojarzą mi się z Belgią, bo zawsze je widziałąm tam w drogerii. Kiedyś jakąś tam użyłam, ale już nie pamiętam efektów. Miałam też plastry na wągry z tej firmy i to bylo g e n i a l n e
OdpowiedzUsuńPlastry też miałam kiedyś i fakt były fajne
Usuńnie miałam jeszcze tych maseczek ale najbardziej ciekawi mnie wersja bąbelkowa
OdpowiedzUsuńMaseczki tej marki goszczą u mnie regularnie od kilku lat. Mam sentyment do nich i nie wyobrażam sobie, żebym nie miała przynajmniej jednej w zapasie ;)
OdpowiedzUsuńmnie bąbelki zawsze łaskoczą w twarz i nie do końca jest to przyjemne, ale mam inną maseczkę anie tą
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię to łaskotanie 😁
UsuńNie miałam jeszcze tych maseczek, a lubię poznawać nowe. Poszukam ich przy kolejnych zakupach :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie testowałam jeszcze ich maseczek a tyle o nich słyszałam, muszę w końcu sama się skusić :)
OdpowiedzUsuńTruskawkowa maseczka, powiem ze brzmi smaczne. Szkoda że jest ona na twarz a nie do zjedzenia.
OdpowiedzUsuńPeel-off u mnie nigdy się nie sprawdzały i w sumie w pewnym momencie z nich zrezygnowałam. Tej marki miałam kiedyś jakąś maseczkę o fajnym składzie, w której była chyba glinka i kakao.
OdpowiedzUsuńPachniała obłędnie.
I wysypało mnie po niej :D
Więc w sumie od tamtego epizodu już po nie nie sięgałam :)
Nie znam maseczek z tej firmy, ale o wiele bardziej wolę jednak te w płachcie ;)
OdpowiedzUsuń