Ryszard Ćwirlej "Granica Możliwości" - recenzja
W mojej biblioteczce można znaleźć kilka książek poznańskiego pisarza Ryszarda Ćwirleja, z którymi spędziłam naprawdę miło czas. Dość niedawno, bo 11 stycznia swoją premierę miała najnowsza powieść pana Ryszarda pt. Granica Możliwości, której akcja toczy się w Polsce lat 90. Jest to początkiem nowej serii pisarza. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Muza.
Ryszard Ćwirlej Granica Możliwości
Rok 1990 to początek nowej ery. Kończy się czas Polski Ludowej, a zaczyna Polska demokratyczna. Ale ta zmiana nie dokonuje się bezboleśnie. Nikt jeszcze nie wie, jak ma wyglądać ten kraj i gdzie kończy się prawo, a zaczyna bezprawie. W nowej rzeczywistości zagubieni są nawet policjanci, którzy jeszcze do niedawna byli milicjantami. Za to doskonale odnajdują się w niej wszyscy ci, którzy szybko i za wszelką cenę chcą się dorobić.W okolicach Opalenicy dochodzi do wypadku drogowego. W jadącym z Niemiec passacie giną kierowca i pasażer. W aucie nie ma pieniędzy, dokumentów ani żadnego towaru, a przecież każdy jadący do Polski samochód wypchany jest po brzegi tym, co można dostać na Zachodzie, a czego brakuje w polskich sklepach. To budzi podejrzenia młodej i ambitnej prokuratorki Brygidy Bocian.Śledztwo prowadzi podporucznik Mariusz Blaszkowski, świeżo upieczony absolwent szkoły oficerskiej. Im bardziej zagłębia się w tę sprawę, tym więcej pojawia się niewiadomych, które młody policjant musi ze sobą powiązać. Dokąd zaprowadzi go dochodzenie? Jaką rolę w tej sprawie odegra Służba Bezpieczeństwa?
Siedzę i myślę, co by wam tu powiedzieć o tej książce, co do której miałam naprawdę wielkie oczekiwania. Wszak poprzednie książki autora bardzo mi się podobały, jednak Granica Możliwości dość mocno mnie rozczarowała...
Książka zaczyna się naprawdę ciekawie. W wypadku samochodowym pod Opalenicą giną kierowca i pasażer, którzy jadą z Niemiec. Niby nic nadzwyczajnego, wypadki chodzą po ludziach, tyle że na miejscu tego wypadku nie byli sami, a to, co przewozili samochodem, znika w dziwnych okolicznościach....
Niecały miesiąc później po tych wydarzeniach ktoś próbuje zabić Prezesa Banku Ziemskiego Ryszarda Grubińskiego, podkładając pod jego samochód ładunek wybuchowy. Feralnego dnia, do samochodu wsiada nie on, a bliska jemu sercu kobieta, która z hukiem wylatuje w powietrze....
No i to by było na tyle, jeżeli chodzi o ciekawe wątki, bo później zaczyna się totalne pomieszanie z poplątaniem. Fabuła jest wielowątkowa i to aż nadto, bo większość z tych wątków są tak naprawdę wzięte od czapy i nie wnoszą w opowieść kompletnie nic, przez co po przeczytaniu prawie połowy książki miałam jej już serdecznie dość. Miałam ochotę odłożyć ją na półkę i zwyczajnie o niej zapomnieć, ale jakoś się przemogłam i przeczytałam ją do końca, choć zajęło mi to dużo czasu....
Książka liczy prawie 500 stron, a tak naprawdę można było ją skrócić o połowę, wtedy z pewnością czytałoby się ją znacznie lepiej, szybciej i ciekawiej, bo ciekawie jest jedynie na początku i końcu książki, kiedy to sprawy zaczynają się układać i rozwiązywać... środek to totalna gmatwania praktycznie nic niewnosząca ani do sprawy Passata z wypadku, ani do sprawy Grubińskiego.
Ogromnym plusem tej książki jest klimat lat 90, który jest świetnie odwzorowany. Klimat wielu z nas dobrze znany z opowiadań rodziców, czy własnych doświadczeń. Zmiany polityczne, układy, kombinatorstwo, alkohol i papierosy... Da się go odczuć niemal całym sobą. To mi się bardzo w tej książce podobało i w tej kwestii nie mam nic do zarzucenia. Reszta poszła chyba nie w tym kierunku co miła.. Za dużo wątków niemających nic z fabułą albo takich, które z fabułą miały wspólnego tyle, co kot napłakał. Za mało napięcia, za mało dynamiki, szybkich zwrotów akcji, które mogłyby wprawić czytelnika w osłupienie, za dużo gadania za mało czynów. Za mało, wszystkiego było za mało.
W skali od 1 do 10 książka w mojej ocenie zasługuje jedynie na 4. Mocno się przy niej zmęczyłam.
Znacie twórczość Ryszarda Ćwirleja? Mieliście okazję zapoznać się już z książką Granica Możliwości?
*współpraca z wydawnictwem Muza
Dla klimatu lat 90. skusiłabym się na tę pozycję. Ciekawa jestem, jak autor oddał klimat tamtych czasów.
OdpowiedzUsuńtaki klimat klimat lat 90 w ksiązce to może być coś :) z chęcią bym ją sobie przeczytała w wolnej chwili
OdpowiedzUsuńdyedblonde
Miałam okazję poznać kilka opowiadań tego autora oraz brać udział w spotkaniu autorskim z jego udziałem.
OdpowiedzUsuńA mnie się książka spodobała, z pewnością kwestia pokoleniowego odbioru, doświadczenia radykalnych zmian otaczającego świata. Izabela
OdpowiedzUsuń