Bielenda Sweet Lips Balsam do ust w sztyfcie miód + olej migdałowy
Okres jesiennozimowy to czas, kiedy najczyściej sięgam po pomadki ochronne, właściwie zawsze mam jakąś pod ręką czy to w torebce, czy kieszeni kurtki lub płaszcza. Jest to moje must have kosmetyczne o tej porze roku, zwłaszcza że mam manię oblizywania ust, a jak wiadomo, to nie wpływa na nie korzystnie, zwłaszcza gdy na dworze wieje okropny wiatr i jest przeraźliwie zimno.
W pudełku Pure Beauty Cotton Clouds, który po brzegi wypchany był świetnymi kosmetykami do pielęgnacji ciała i twarzy znalazłam również balsam do ust marki Bielenda, który był idealnym uzupełnieniem boxa kosmetycznego, zważywszy na aktualnie panującą porę roku. Od razu poszedł w ruch i stał się moim ulubieńcem.
Bielenda Sweet Lips Balsam do ust w sztyfcie miód + olej migdałowy
Rozsmakuj się w słodkiej pielęgnacji z miodowym balsamem do ust w sztyfcie SWEET LIPS! Transparentny sztyft #WOW, przyjemność i wygoda stosowania, a do tego cudowny słodki smak i ten zapach, sprawią, że zakochasz się w nim już od pierwszego użycia.
Balsam do ust otrzymujemy w uroczym kartonowym opakowaniu w kształcie trójkąta, który od razy skojarzył mi się z kawałeczkiem sera, którego myszki wcinają w bajkach dla dzieci albo smacznym kawałkiem tortu. Opakowanie w kolorze żółtym ma prostą, ale ładną grafikę, na której widnieją plastry miodu oraz ciapki oleju migdałowego. Wszystko razem bardzo ładnie się komponuje i sprawia, że kosmetyk zdecydowanie wyróżnia się na sklepowej półce.
Kartonowe opakowanie skrywa w sobie balsam do ust w sztyfcie, typowym dla tego typu kosmetyków. Przyznam szczerze, że wygląd samego opakowania nieco mnie rozczarował... Transparentne opakowanie, z bezbarwną naklejką imitującą nadruk grafiki, która widnieje na opakowaniu. Zdecydowanie lepiej prezentowałby się balsam, gdyby był w tym samym odcieniu co kartonik, ale to tylko moje zdanie.
Pomadka w miodowym kolorze o zapachu miodu mieszającego się z delikatną wonią migdałów ma nieco tłustą, ale nie lepką konsystencję. Bardzo dobrze nawilża usta, wygładza, koi, odżywia i regeneruje. W efekcie usta są miękkie, gładkie i elastyczne i piękne. Balsam świetnie sprawdza się w roli ochraniacza, nakładany na usta przed wyjściem z domu, świetnie je zabezpiecza przed działaniem niekorzystnych czynników zewnętrznych.
Znacie pomadki ochronne marki Bielenda?
*współpraca
Mam, korzystam i polecam. To jeden z moich ulubionych produktów do ust.
OdpowiedzUsuńZnam pomadki ochronne tej firmy i bardzo je lubię. Faktycznie świetnie się sprawdzają.
OdpowiedzUsuńZnam i bardzo lubię, mam ich kilka i zawsze wrzucam do torebek, żeby mieć pod ręką :)
OdpowiedzUsuńJa się w takim opakowaniu spodziewałam coś na kształt masełka? Rzeczywiście opakowanie nie wygląda zachęcająco. Jeśli jednak kosmetyk sprawdza się u Ciebie to najważniejsze ;-) Ja używam jedynie marki Blistex od jakiegoś czasu, czasami pomadek ochronnych Balea.
OdpowiedzUsuńostatnio namiętnie ją używam :D
OdpowiedzUsuńPiękne jest to kartonowe opakowanie :) Choć sam produkt i jego szata rzeczywiście już aż tak nie powala.
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym wypróbować. Zwłaszcza, że się nie lepi ;)
Pozdrawiam cieplutko.
Bazująca na miodzie pomadka ochronna jak najbardziej zwraca moją uwagę, często sam miód kładę na usta, ale praktyczniejszy jest kosmetyk. Izabela
OdpowiedzUsuńja nie przepadam za tego typu balsamami, a że znalazłam ją w ostatnim boxie to podarowałam siostrzenicy
OdpowiedzUsuńdyedblonde
Mi też się to opakowanie z kawałkiem sera żółtego skojarzyło 😁 pomadka jest super, nie lepi ust, fajnie nawilża, jest słodka, często ją zlizuje z ust.
OdpowiedzUsuńUwielbiam go i jest moim ulubieńcem. Ten zapach robi wrażenie, jest tak bardzo naturalny i przyjemny.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki Bielenda, ale pomadki do ust od nich chyba jeszcze nie miałam. :)
OdpowiedzUsuń