Garnier Fructis | Goji Hair Food | Maska do włosów farbowanych
Kosmetyki do pielęgnacji włosów marki Garnier są mi od zawsze bardzo bliskie. Seria goodbye damage odratowała kilka lat temu odratowała moje włosy po nieudanym rozjaśnianiu.
O maskach do włosów Garnier Fructis swego czasu było bardzo głośno a ja niebyła bym sobą, gdybym nie wypróbowała jednej z nich. Skusiłam się na czerwoną wersję, czyli GOJI HAIR FOOD, którą zużyłam całą już jakiś czas temu.
Goji Hair Food wzbogacone o jagody goji z Chin został opracowany specjalnie po to, by zachować energię i blask włosów farbowanych. Formuła została wzmocniona przez moc kryjącą się w jagodach goji, by utrzymać żywy i soczysty blask włosów farbowanych.
Rezultaty:
4x więcej blasku w formie spłukiwanej maski
Absolutnie aksamitna, lekka, przyjemna konsystencja jest wzmocniona przez tryskające życiem aromaty czerwonych owoców. zielone nuty roślinne i kwiatowe łączą się z zapachem róż i czekolady, aż pojawia się finisz pełen romantycznych nut piżma, tworząc słodki, kremowy, ponętny zapach.
Maska zamknięta w dużym, okrągłym, plastikowym pojemniku o pojemności 390 ml.Szata graficzna opakowania jest bardzo ładna i energetyczna. Od razu przyciąga wzrok.
Konsystencja maski przypomina miękkie masło o kremowej formule. Łatwo rozprowadza się na słowach i jest bardzo wydajna. Zapach maski jest obłędny, istna owocowa bomba! Momentami ma się ochotę ją zjeść :P
Maskę możemy stosować aż na 3 sposoby!
* Jako odżywkę - nanieś na mokre włosy, aby nadać im blask i ułatwić ich rozczesywanie, bez obciążania
*Jako maskę - nanieś na mokre włosy, pozostaw na 3 minuty po czym dokładnie spłucz wodą. Efekt : nawilżenie i intensywnie odżywiony blask farbowanych włosów.
*Jako odżywka bez spłukiwania - nanieś na zwilżone bądź suche włosy, aby odżywić je i nadać im blask o każdej porze dnia.
Moje włosy bardzo polubiły się z tą maską. Myję włosy metodą OMO, czyli odżywka/maska przed myciem, mycie i znów odżywka. Najczęściej odżywkę nakładam w pierwszej fazie czyli przed myciem. Bardzo fajnie nawilża włosy, nie plączą się aż tak podczas mycia ich szamponem.
Zdarza się, że nie mam czasu na cały rytuał OMO,w tedy myję włosy szybko szamponem i na koniec nakładam maskę jako odżywkę bez spłukiwania. Obawiałam się, że maska będzie obciążać włosy i sprawi, że będą mocno przyklapnięte. Nic takiego się jednak nie stało. Maska dała świetny efekt nawilżonych i pełnych blasku włosów. Włosy nie są splątane, łatwo się rozczesują, są lśniące, pełne blasku, sypkie i bardzo dobrze się układają. Jest to kolejny produkt do włosów marki Garnier po który będę sięgać z miłą chęcią. Moja maska kilka dni temu się skończyła więc czekają mnie zakupy :D
Znacie maski Garniera z serii HAIR FOOD?
Miałyście okazję je używać?
Nie używałam jeszcze tej maski i nawet o niej nie słyszałam. Jak na razie dobrze mi się sprawdza maska do włosów marki Kallos :) Mój blog
OdpowiedzUsuńKallosa też lubię :)
UsuńGdzieś już słyszałam o tej metodzie, ale jeszcze nie próbowałam. Trochę mi czasu brakuję, by się na niej skupić.
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze tej maski :) u mnie ciężko idzie z testowaniem kosmetyków do włosów :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tej maseczki. Koniecznie muszę ją przetestować ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o kosmetyki z serii Garnier Fructis to miałam chyba tylko żołty szampon i odżywkę i całkiem zadowolona z nich byłam.
OdpowiedzUsuńWersję bananową uwielbiam, zużywam już kolejne opakowanie 🙂
OdpowiedzUsuńno właśnie mam zamiar teraz sobie ją kupić :)
UsuńWidziałam te maski w jakiejś reklamie, ale używać nie miałam okazji - pewnie dlatego, że od lat jestem wierna tej samej, keratynowej masce do włosów z Kallosa :) Dobrego weekendu! :)
OdpowiedzUsuńKallosa też bardzo lubię :)
UsuńBardzo lubię ich kosmetyki ☺
OdpowiedzUsuńja również :)
UsuńCzytałam sporo dobrego o tej serii masek :)
OdpowiedzUsuńJakoś ta wersja najmniej mnie kusiła ze wszystkich ;)
OdpowiedzUsuńMiałam i niestety u mnie się nie sprawdziła. Obciążyła mi strasznie włosy.
OdpowiedzUsuńMiałam jak narazie wersję bananową! Kusi mnie teraz papaja!
OdpowiedzUsuń